wtorek, 27 listopada 2007

Andrzejki

30 listopada Andrzejki, jest to czas kiedy wiele osób bawi się wróżąc np. lanie wosku i innych różnego rodzaju sposobu wróżb traktując to jako rozrywkę lub niewinną zabawę, tymczasem człowiek nieświadomy niczego otwiera się na moce ciemności za którymi stoi diabeł szatan który oszukuje ludzi wmawiając im że to tylko niewinna zabawa, tymczasem jest to poważna sprawa, jest to wykroczenie przeciwko Bogu które jest grzechem.
Nie można tych rzeczy bagatelizować.
Wyraźnie Słowo Boże Biblia Pismo Święte mówi: „… nie będziecie wróżyć ani czarować ( 3 Mojż. 19:26 ) wróżenie jest to otwieranie się na okultyzm, czary, moce złe, tak samo jest z tymi którzy przychodzą po poradę wróżbity czy wróżki, człowiek taki staje się nieczysty gdyż nawet zwracając się do tych ludzi wypytując się ich o ich opinie człowiek taki popełnia kardynalny błąd w 3 Księdze Mojżeszowej 19:31 jest napisane: Nie będziecie się zwracać do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie wypytujcie ich, bo staniecie się przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym
Tak samo i ci którzy wróżą, jak i ci którzy przychodzą  by dać sobie przez nich powróżyć i otwierają się automatycznie na złe siły i moce w 1 Księdze Kronik 10:13-14 :
Tak zginął Saul z powodu swojej niewierności,jakiej dopuścił się wobec Pana, wbrew słowu Pana, którego nie przestrzegał; zapytywał również o wyrocznię wieszczkę, a nie pytał o wyrocznię Pana; On więc pozbawił go życia, władzę królewską zaś przeniósł na Dawida, syna Isajego „.
Z kolei w 5 Księdze Mojżeszowej czytamy :
niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobą.  Bądź bez skazy przed Panem, Bogiem twoim,gdyż te narody, które ty wypędzasz, słuchają wieszczbiarzy i wróżbitów, a na to Pan tobie nie pozwolił.”

poniedziałek, 26 listopada 2007

TYLKO W CHRYSTUSIE JEST TWOJE ZBAWIENIE

Jezus Chrystus jest
JEDYNĄ drogą do
Nieba!!!
Co gdybyś dzisiaj umarł?
Jeśli nie narodziłeś się na nowo czeka cię piekło! 
LEPIEJ DOWIEDZ SIĘ JAK TEGO UNIKNĄĆ

TYLKO W CHRYSTUSIE JEST TWOJE ZBAWIENIE

Jezus Chrystus jest
JEDYNĄ drogą do
Nieba!!!

Co gdybyś dzisiaj umarł?
Jeśli nie narodziłeś się na nowo czeka cię piekło! 




LEPIEJ DOWIEDZ SIĘ JAK TEGO UNIKNĄĆ

piątek, 9 listopada 2007

CZAS DLA BOGA , CO JEST DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE

Dzisiaj w świecie gdzie wiele jest gonitwy, człowiek zagoniony  w pracy, w rodzinie, w domu, itd. itp. zajęty wieloma swoimi sprawami nie znajduje chwili czasu dla Boga, a jak już to w biegu czyta się fragment Słowa Bożego aby tylko „zaliczyć” dla zaspokojenia swojego własnego sumienia że się przeczytało coś z Biblii w pośpiechu nie rozmyślając nad tym co się czyta.
Podobnie ma się sytuacja z modlitwą do Boga, krótko, parę słów, by mieć w swoim życiu błogosławieństwo i tak „zaliczamy” naszą modlitwę do Boga, zbywając i traktując Boga byle jak.
Wyobraźmy sobie co by było gdyby Pan i Bóg nie znalazł i nie miał dla nas czasu ?
Bylibyśmy na wieki wieczne zgubieni i nie mający żadnych szans i nadziei na zbawienie.
Ale chwała Bogu że znalazł dla nas czas, Bóg umiłował nas ponad życie Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny „ ( Ew. Jana 3:16 )  i że to my jesteśmy dla Boga najważniejsi.

A jak u nas ?

Jakie są nasze priorytety ?

Co w naszym życiu jest najważniejsze ?

Na którym miejscu znajduje się Bóg  w naszym życiu ?


W Ewangelii Łukasza 9: 57- 61 historia ta opisuje trzy osoby dla których wszystko inne było ważniejsze niż Bóg
Gdy tedy szli drogą, rzekł ktoś do niego: Pójdę za tobą, dokądkolwiek pójdziesz. A Jezus rzekł do niego: Lisy mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił. Do drugiego zaś rzekł: Pójdź za mną! A ten rzekł: Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać ojca mego.  Odrzekł mu: Niech umarli grzebią umarłych swoich, lecz ty idź i głoś Królestwo Boże. Powiedział też inny: Pójdę za tobą, Panie, pierwej jednak pozwól mi pożegnać się z tymi, którzy są w domu moim. „
Dla pierwszej osoby ważniejsze było wygodne życie, czyli wygoda i sądził że kiedy pójdzie za Panem Jezusem Chrystusem to będzie żył sobie w luksusie pośród wygód na co wyraźnie wskazuje Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Łukasza 9: 58
A Jezus rzekł do niego: Lisy mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił.  Do drugiego zaś rzekł: Pójdź za mną! A ten rzekł: Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać ojca mego.”
kiedy ten mówi do Pana Jezusa: „Pójdę za Tobą, dokądkolwiek pójdziesz”
Pan Jezus Chrystus mówi że podążanie za Nim nie zawsze oznacza że będzie super, pięknie i ładnie. ” Bóg nie obiecuje łatwizny na drodze, nie powiedział też że będzie bez łez ” – tak oto brzmi fragment pieśni ułożonej przez misjonarza-wokalistę Bogdana Pieczyraka i jakże prawdziwe są słowa tej pieśni i to jest prawda, ale Bóg obiecuje nam pomóc w naszych problemach, kłopotach i różnego rodzaju doświadczeniach.
W Psalmie 23: 5 czytamy :  ”
Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, . . .
Druga osoba, do niej Pan Jezus Chrystus mówi: ” Pójdź za mną  „ tymczasem dla tego człowieka ważniejsze od pójścia za Panem Jezusem Chrystusem było pogrzebanie ojca.
Podobnie Pan Jezus Chrystus powiedział  trzeciej osobie, człowiekowi „Pójdź za mną”
dla niego ważniejsi byli od podążania za Panem Jezusem Chrystusem , czyli od Boga bliscy, rodzina, przyjaciele, znajomi , koledzy. Ważniejsza dla niego relacja z ludźmi niż z Bogiem. 
Zauważmy te osoby wyżej wymienione wcale nie mówili Bogu że nie chcą za Nim podążać, naśladując Go, oni tak naprawdę mówili Bogu „tak” ale najpierw musieli coś ważniejszego w ich mniemaniu do załatwienia, do zrobienia.
Podobna sytuacja jest opisana  w Ew. Łuk. 14 : 18-20 
I poczęli się wszyscy jeden po drugim wymawiać. Pierwszy mu rzekł: Kupiłem pole i muszę pójść je zobaczyć; proszę cię, miej mię za wytłumaczonego. A drugi rzekł:  Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, miej mię za wytłumaczonego. A inny rzekł: Żonę pojąłem i dlatego nie mogę przyjść. par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, miej mię za wytłumaczonego. „
Dla pierwszego ważniejsze było pole, dla drugiego żona którą niedawno pojął.
Z Ewangelii Łukasza 9:57- 61 dlatego pierwszego ważniejsze było życie wygodne, byle tylko takim życiem żyć to pójdzie nawet w tym celu za Panem Jezusem Chrystusem, widzimy tutaj także niewłaściwe  nieszczere motywację tego człowieka.
Druga postać tym razem opisana w Ewangelii mówi że dla niej było ważniejsze pogrzebać ojca. Trzecia osoba, człowiek dla którego ważniejsi byli bliscy, rodzina, domownicy, ważniejsi od Boga.

A jak jest z nami dzisiaj ?

Co lub kto w naszym życiu dominuje, czy jest to JEZUS ?


A może: praca, chęć zdobywania bogactwa, pieniądze,samochód, komputer, jakieś hobby, można by tego sporo wymieniać gdyż może być tego mnóstwo różnego rodzaju rzeczy, osób, które dominują w naszym życiu zamiast Boga.
Ale kiedy Jezus Chrystus dominuje w Twoim życiu, kiedy Jezus Chrystus jest Twoim Panem i Panem całego twojego życia, wtedy wszystko wygląda inaczej.
Kiedy Jezus Chrystus panuje w twoim życiu, wtedy Jego porządek jest w twoim życiu i Jego wola Boża się wykonuje, oraz wypełnia
Kiedy Chrystus jest  na pierwszym miejscu
wtedy wszystko inne jest na właściwym miejscu

piątek, 2 listopada 2007

RELIGIA


Wielu ludzi myśli, że religia ich zbawi.
„Pani, jaki jest stan jej duszy?” — zapytał jeden angielski arystokrata pewną rosyjską damę.
„Sir,” odpowiedziała szlachetna hrabina, „to jest sprawa pomiędzy moim spowiednikiem a Bogiem”.
Czyż nie była ona wyznawczynią Kościoła Prawosławnego? Czyż nie wydawała wielkich sum na potrzeby tego Kościoła? Czyż nie wyznawała i czyż nie praktykowała wszystkich zasad tego wyznania? Czyż nie uczęszczała gorliwie na nabożeństwa cerkiewne? Dlaczegóż by więc miała się tym niepokoić? To nie była jej troska, to była troska Kościoła.
Tak, czytelniku, i ty może ufasz swemu członkostwu w Kościele. Ale chcę ci powiedzieć, że religia nie może zbawić. Żadna religia, ani protestancka, ani rzymskokatolicka, ani żydowska, ani prawosławna, ani koptyjska, ani muzułmańska, ani buddyjska ani konfucjańska, ani żadna inna religia nie może zbawić twej duszy. Tylko Jezus Chrystus może cię zbawić.
Możesz należeć do tylu Kościołów, do ilu zechcesz, a mimo to być zgubionym. Możesz być luteraninem, prezbiterianinem, metodystą, baptystą, anglikaninem lub kimkolwiek innym, a mimo to być zgubionym. Nie ma bowiem zbawienia w samym fakcie przynależności do Kościoła. Zbawienie jest w Chrystusie.
Religia nie może obdarzyć cię życiem, ty zaś musisz przyjąć nowe życie, aby być zbawionym.
Nikodem był religijny, lecz nie był zbawiony. Dlatego Jezus powiedział mu: „Musisz się na nowo narodzić”. Faryzeusz był religijny, lecz nie był zbawiony (Łukasz 7:36-50). Korneliusz był bogobojny, dawał jałmużny, modlił się, pościł, lecz mimo to był zgubiony i potrzebował zbawienia (Dzieje Apostolskie 10:22).
Paweł był może najbardziej religijnym człowiekiem swoich czasów. Żył w swej religii od dzieciństwa. Mówił o sobie, że był gorliwcem oddanym Bogu. Był obrzezany i zachowywał zakon nienagannie. A jednak mimo to był w obliczu Boga grzesznikiem. Był zgubiony, chociaż nie zdawał sobie z tego sprawy. On również potrzebował zbawienia dla usprawiedliwienia przed Bogiem, którego nie posiadał. Był grzesznikiem, o tak, bardzo religijnym grzesznikiem. Sam nazwał się pierwszym z grzeszników.
A więc, czytelniku, jeśli religia nie mogła zbawić ani Pawła ani Korneliusza, ani Nikodema ani Faryzeusza, to jakże może zbawić ciebie?
Czy słyszałeś kiedykolwiek o kimś tak religijnym, jak Jan Wesley, twórca metodyzmu? Był on duchownym Kościoła Anglikańskiego, a przecież sam powiedział o sobie, że nie jest nawrócony. Uważał się za chrześcijanina, ponieważ czytał Biblię, uczęszczał do Kościoła i odmawiał modlitwy. Mówił on, że wyznaczył sobie godzinę lub dwie dziennie na skupienie religijne. Przyjmował komunię św. i modlił się o świętość osobistą. W środy i piątki zachowywał post. Został misjonarzem wśród Indian i głosił Ewangelię. Lecz nie był zbawiony. „Któż mię nawróci?” — wołał. O, cóż to za wyznanie! Główną pobudką, dla której został misjonarzem, była, by użyć jego słów, „nadzieja na zbawienie własnej duszy”. Oto dramat. Duchowny anglikański, pobożny i religijny, a przecież nie zbawiony.
Czy ty również polegasz na swym życiu religijnym w nadziei zbawienia? W takim razie oparłeś się na zawodnej nadziei i nie poznałeś jeszcze Chrystusa.
Jeśli religia może zbawić, to po co umarł Chrystus? Golgota była niepotrzebna, jeśli religia może również zbawić. Nie, czytelniku, jeden jest Zbawiciel: nie religia, lecz Chrystus.
Kościół nie zbawi duszy twej,
Ani nie zgładzi twoich zmaz,
Bo tylko Chrystus zbawi cię,
Wyzwoli cię w swej łaski czas.

UCZYNKI

Wielu ludzi wierzy w zbawienie dzięki własnym dobrym uczynkom. Praktykują oni umartwienia i samozaparcie, dają jałmużny i modlą się, odwiedzają chorych i więźniów, odbywają dalekie pielgrzymki i umartwiają swe ciało. Dlatego też spodziewają się wejść do nieba. Pracują dla swego zbawienia, podczas gdy zbawienie to musi nastąpić wpierw, potem dopiero mogą działać jako zbawieni i przeżywać ten stan. Student musi się wprzód zapisać do uczelni, zanim będzie mógł pracować dla swej kariery po studiach. Ty zaś wprzód musisz przyjąć Chrystusa, a dopiero wtedy będziesz zbawiony; musisz wpierw otrzymać zbawienie, jeśli masz pracować nad nim. Co uczynił umierający łotr, aby być zbawionym? Nie mógł nic uczynić, bo jego ręce były przybite do krzyża. Nie uczynił nic, wszakże Jezus zbawił go.
W ludzkim planie zbawienia podkreśla się słowo „czynić”, w planie Bożym mówi się o tym, co się „dokonało”. Człowiek obstaje przy tym, by coś czynić, by czymś zapłacić, chce sobie zasłużyć na zbawienie. Bóg zaś mówi, że zbawienie dokonało się i nie ma już nic do zrobienia, bo Jezus wykonał wszystko.
Zbawienie, drogi czytelniku, jest darem. „Dar Boży jest żywot wieczny” (Rzym. 6:23). Co masz uczynić, aby pozyskać dar? Zapłacić? Jeśli byś zapłacił, to nie będzie to dar. Jeśli pracujesz po to, by mieć prawo do niego, to i wtedy nie będzie to darem. Dar jest bezpłatny i tak jest ze zbawieniem.
Ile zapłacił syn marnotrawny swemu ojcu? Jeśli mi powiesz, ile zapłacił, to i ja ci powiem, ile masz zapłacić. Lecz wiesz, że on nic nie zapłacił, bo niczego nie posiadał. Był on bankrutem, jak i ty jesteś bankrutem. Zbawienie, przyjacielu, jest bezpłatne i nie ma na nie ceny. Dlatego też nie da się go kupić.
Gdy byłem w Indiach, widziałem tzw. świętych ludzi, którzy pracowali nad swoim zbawieniem. „Po co leżysz na posłaniu nabitym gwoźdźmi?” — mogłem zapytać i na pewno otrzymałbym odpowiedź: „Dla zbawienia swej duszy”. Lecz po co mają czynić to, czego Chrystus dokonał? Czyż On nie cierpiał, nie krwawił i czy nie umarł za nich? Czyż nie ofiarował się za ich grzech? Czyż Bóg nie zadowolił się ofiarą swego Syna? Cóż zatem mają oni lub co możecie dodać wy do dzieła dokonanego przez Chrystusa?
Posłuchaj Słowa Bożego. Jakże jasne jest ono! Jakże dobitne!
„Albowiem łaską jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie z siebie, dar Boży to jest; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Efez. 2:8-9).
„Nie z uczynków sprawiedliwości, któreśmy czynili” (Tytus 3:5).
Nie robiącemu zaś, lecz wierzącemu w Tego, który usprawiedliwia niepobożnego, przyczytana bywa wiara jego za sprawiedliwość… Bóg przyczyta sprawiedliwość bez uczynków (Rzym. 4:5-6).
„Nie z uczynków” — jakże to wyraźnie powiedziane! Nie z uczynków waszych, ani z zasług, bo nic, co czynicie, nie ostoi się. Bo tylko Chrystus zbawia, jedynie Chrystus. Obyś przyszedł do Niego i obyś chciał polegać na Jego dziele, dokonanym na Golgocie, obyś Mu chciał zaufać, aby być zbawionym!
    Uczynki nie zbawiły mię,
    Ani gorliwość, ani łzy,
    To Jezus Chrystus zbawił mię,
    On winy me wziął na swój krzyż.

MORALNOŚĆ

Wielu ludzi myśli, że będą zbawieni, ponieważ wiodą przykładne życie. Polegają oni na swojej moralności, w nadziei, że ich zbawi.
Przyjaciele, możecie czynić wysiłki w tym kierunku, ale to praca Syzyfowa. Jeśli życie moralne i prawe może zbawić, to po co umarł Chrystus? Jaką wartość ma wobec tego Jego śmierć? Nie potrzebujecie Chrystusa, jeśli się możecie zbawić sami.
Gdybyś mógł dojść do nieba, dzięki swym własnym wysiłkom, to wołałbyś na pewno: „Patrzcie na mnie! Dostałem się do nieba dzięki memu świętobliwemu życiu. Byłem tak dobry, tak moralny i prawy, że Bóg mię wpuścił do Raju. Nie trzeba mi było Zbawcy. Ignorowałem Chrystusa, zbawiłem się sam”. Lecz nie, czytelniku, po tysiąc razy nie! Nikt nie będzie mógł tak powiedzieć, ponieważ nikt nie może być w życiu na tyle dobry, by zadowolić Boga.
„Wszystka sprawiedliwość nasza jest jako szata plugawa” (Izajasz 64:6), mówi Słowo Boże. „Nie masz sprawiedliwego ani jednego” (Rzym. 3:10). „Wszyscy zgrzeszyli” — przeto wszyscy potrzebują Zbawiciela.
Jeśli jesteś sprawiedliwy i jeśli ta sprawiedliwość pochodzi z ciebie samego, to nigdy nie zbliżysz się do Chrystusa. „Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników do pokuty” (Łukasz 5:32) — powiedział Jezus. Czy jesteś sprawiedliwy? To w takim razie, przyjacielu, nie potrzebujesz Chrystusa.
„Nie jestem zdziercą, nie jestem niesprawiedliwy ani nie jestem cudzołożnikiem” — powiedział Faryzeusz. „Nie jestem grzesznikiem, jako ten celnik. Jestem sprawiedliwy”. Lecz celnik, patrząc w ziemię i bijąc się w piersi, szeptał — „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”. Jezus usprawiedliwił celnika, a potępił faryzeusza (Łukasz 18:9-14).
Wiesz, że nie jesteś sprawiedliwy. Dlaczego nie życzyłbyś sobie, by twoi przyjaciele znali twe myśli? Czy myślisz, że jesteś gotów stanąć w obliczu świętego Boga?
Mówisz mi, że nie ma kurzu w tym pokoju? Ale wpuść tu promień słońca i popatrz! Czy nie ma kurzu? Miliony, miliony pyłków unoszą się w powietrzu.
Powiadasz, że jesteś sprawiedliwy. Ale zaczekaj chwilę. Pozwól, by promień świętości Bożej wszedł do twego serca. I co? Ujrzysz zepsucie, nikczemność zmazy, słowem — grzech.
Piotr wołał — „Jestem człowiekiem grzesznym, Panie!”. Hiob wołał — „Jestem nikczemny”. Izajasz powiedział — „Biada mi!”. Mężowie ci byli przykładni i prawi, najbardziej moralni i sprawiedliwi w swej epoce. Lecz gdy ujrzeli Pana, ujrzeli samych siebie.
Oto świadectwo pewnego człowieka, który był zatrudniony w wymiarze sprawiedliwości jako kat: „Byłem zawsze bogobojnym, religijnym człowiekiem. Starałem się żyć uczciwie i moralnie i starałem się postępować z bliźnimi w myśl złotej zasady. Starałem się być dobrym małżonkiem i dobrym ojcem. Jeśli kiedykolwiek zbłądziłem, to nie z braku szczerych wysiłków”. Brzmi to dobrze. Nieprawdaż? Lecz tkwi w tym fałsz. Na pierwszy plan wybija się ludzkie „ja”. Człowiek ten mówi o swojej uczciwości i moralności i o wysiłkach dla stosowania się do złotej zasady. A gdzie Chrystus? Nie ma tu o Nim wzmianki. Człowiek ten pretenduje do religijności, ale nie do zbawienia. Nie ma tu wzmianki o odrodzeniu ani o przyjęciu Chrystusa. Człowiek ten chce być sam sobie zbawcą i opiera swą nadzieję na własnej uczciwości. Ten fundament jest fałszywy. Ale przecież miliony ludzi tak myśli.
A czy ty chcesz również polegać na własnej prawości? Przyjacielu, wiesz że nie jesteś sprawiedliwy. Jeśli porównywasz się z innymi ludźmi, to takie porównanie może wypaść na twoją korzyść; lecz jeśli oceniasz się wedle miary Bożej, to jakże bliski jesteś zguby! Bóg żąda doskonałej sprawiedliwości i jeden jest tylko, który taką doskonałość posiada: Jezus Chrystus. Jeśli przyoblekłeś się w Jego sprawiedliwość, to możesz być zachowany. Jeśli nie, będziesz potępiony.
Możesz czynić dobro, na jakie cię stać, lecz to, co najlepsze w tobie nie ostoi się przed Bogiem. Ale czy rzeczywiście czynisz to, co najlepsze? Wiesz, że tak nie jest. Za każdym razem możesz zrobić coś lepszego, niż poprzednio, a zatem nie zrobiłeś jeszcze tego, co najlepsze. I nikt nie może tego uczynić. Bądź uczciwy i przyznaj, że tak jest istotnie. Nie robisz tego, co najlepsze i wiesz o tym.
Tak, przyjacielu, potrzebny ci jest Chrystus. Tylko weselna szata Jego sprawiedliwości może cię zachować. Jak syn marnotrawny musisz odrzucić nikczemne łachmany i dać się przyoblec Jezusowi szatą bez skazy. Okryj się Jego zasługami, nie swoimi.

JEDYNA DROGA

Pewien bankier i jego interesant usiedli naprzeciw siebie w biurzedyrekcji banku. Interesant, pochylony naprzód, mówił jak najbardziejpoważnie, gdy nagle rozmówca przerwał mu.
„To śmieszne! To absurd! Głupstwo!”. Zawoławszy tak, dumny bankier wydął pogardliwie usta.
„Dlaczego?”. Zapytał go rozmówca.
„Dlaczego?”. Powtórzył bankier. „Pan, człowiek myślący, pyta — dlaczego? Przecież to nonsens.” I zaczął się śmiać ironicznie.
„Tak, panie” — odpowiedział rozmówca. „Pytam, dlaczego?”.
Twarz bankiera zachmurzyła się, a w głosie jego zabrzmiało podrażnienie, gdy dawał odpowiedź.
„Dlaczego? Czy zamierza pan wmawiać we mnie, że śmierć JezusaChrystusa na krzyżu, za mnie, ma zadowolić Boga? Precz z takimiteoriami. Jeśli mam być zbawiony, to muszę tego dokonać własnymwysiłkiem”.
„Ach; tak” — brzmiała odpowiedź. „Teraz wiem, w czym leży trudność.Myśli pan, że ma pan prawo wypracować sobie własną drogę i w ten sposóbodrzuca pan i gardzi planem przygotowanym przez Boga”.
„Co pan ma na myśli?” — zapytał bankier z drwiącym wyrazem twarzy.
„Proszę posłuchać. Przypuśćmy, że przychodzi do pana pewien człowieki mówi: »panie bankierze, jestem w wielkiej potrzebie i chcę pożyczyćpewną sumę pieniędzy«. Proszę mi powiedzieć, kto miałby prawo ustalićterminy i warunki, na jakich mogłaby być udzielona pożyczka, pan jakobankier i właściciel, czy ten człowiek, który znalazł się w potrzebie?”.
„Oczywiście, że ja. Ten ktoś musiałby uczynić wpierw zadość moim warunkom, zanim by dostał pieniądze” — odpowiedział bankier.
„Istotnie. A to przecież, panie, jest pozycja, w jakiej się panznajduje. Jesteś pan biednym, bezradnym grzesznikiem, zgubionym inieusprawiedliwionym, Bóg zaś jest wielkim bankierem. Przychodzi pan doniego po zmiłowanie i odpuszczenie. Proszę mi powiedzieć, kto będziemieć prawo ustalenia terminów i warunków, na jakich możesz pan uzyskaćJego zbawienie? Proszę pamiętać, że jesteś pan człowiekiem w potrzebie,zaś Bóg jest jakby bankierem”.
„Ach, nigdy nie spojrzałem na to w ten sposób”, odpowiedział bankierze zdumieniem. „Oczywiście, nie byłbym w stanie dyktować terminów. Bógi tylko Bóg ma do tego prawo”.
„Lecz mimo to wypracowuje sobie pan własny schemat, zapominając, żenędzarze nie mają prawa dyktować, a jedynie przyjmować warunki. Bóg zaśwciąż ofiarowuje swe zbawienie, według swego planu. Czy teraz odrzucipan swoje plany, by przyjąć plany Boże? Czy gotów jest pan stanąć wobecBoga stosownie do Jego woli?”.
„Niech mi Bóg dopomoże. Jestem gotów”, odpowiedział bankier z pokorą, i nowe światło przedarło się w głąb jego duszy.
A jak jest z tobą, czytelniku? Czy pracowałeś sam nad swoją własną drogą? Wielu jest takich, którzy to czynią.